Strona:Karol May - Trapper Sępi-Dziób.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przez was zastrzelony, albo utonął. Czy to prawdopodobne?
— Raczej zamordowali go własni ludzie.
— Co pan powiada! Nie byliście jeszcze dziś na brzegu?
— Nie.
— A więc niech pięćdziesięciu naszych ludzi obszuka starannie wybrzeże. Na parowcu będziemy oczekiwali wyniku.
— Daję panu do rozporządzenia wszystkie moje małe czółna, doktorze, aby pańscy ludzie mogli dostać się także na przeciwległe wybrzeże. A teraz wsiadajcie sennores do czółna!
Skoro dotarli do statku, usiedli na pokładzie, aby pokrótce opowiedzieć sobie rzeczy najważniejsze. Lord zdał sprawę ze swej podróży do Anglji. Niestety, nie miał czasu jechać do Niemiec.
— A więc wszyscy nasi żyją? — zapytał Sternau. — Moja matka, siostra? Don Manuel i moja Roseta?
— Byli zdrowi, kiedy wyjeżdżałem do Meksyku.
— A miss Amy przebywa teraz u nich?
— Tak, aż do mego powrotu. Następnie wszystko się ułoży. Minął czas próby. Wszyscyśmy cierpieli ogromnie, aliści Bóg dał nam siły, abyśmy mogli znieść nasz ból.
— Kiedyś, o spokojniejszej godzinie, musi mi pan więcej opowiedzieć; teraz za bardzo nas pochłania chwila bieżąca.
Juarez zwrócił się do nich:
— Proponuję nie wracać konno, lecz jechać

45