Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zechciałby więc pan kupić u mnie nieco bielizny i jakiejś odzieży?
Unger rozumiał doskonale, o co chodzi gościnnemu gospodarzowi, ale nie chciał go obrażać. Wytarte ubranie myśliwskie istotnie wyglądało nędznie. Więc odrzekł po krótkim namyśle:
— Owszem, przyjmuję pańską propozycję, ale ceny nie mogą być wygórowane, bom, szczerze mówiąc, goły jak bizon.
— No, no. W każdym razie muszę coś zarobić. Ale nie ma sennor potrzeby płacić zaraz, mogę poczekać. Chodźmy, wybierze pan coś sobie.
Gdy w godzinę potem Unger stanął przed lustrem, wydało mu się w pierwszej chwili, że widzi obcego człowieka. Miał na sobie spodnie meksykańskie, obszyte złotem, lekkie półbuty z olbrzymiemi ostrogami, śnieżnobiałą koszulę; na niej krótką kurtkę, przybraną złotem i srebrnemi monetami. Głowę zdobił sombrero o szerokich kresach, biodra przewiązywał szal z najdelikatniejszej chińskiej materji. Włosy miał przystrzyżone, brodę starannie podgoloną.
Gdy udał się na śniadanie, w jadalni zastał już Emmę. Zarumieniła się na widok zmian, jakie w nim zaszły. Karja dopiero teraz zwróciła uwagę, jak wspaniałym mężczyzną był Unger. Może w myślach zestawiała go ze swoim ukochanym. Obydwaj Indjanie — Bawole Czoło i Niedźwiedzie Serce — zachowali się oczywiście tak, jakgdyby żadnej zmiany nie spostrzegli.
Hrabia Alfonso zato szalał z gniewu. Nikt nie chciał wdawać się z nim w rozmowę, a musiał słuchać,

51