Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

policzku cięcie od noża — o tem wie każdy, kto o nim słyszał. Czy odgadłem?
Unger skinął głową.
— Tak; nazywają mnie Itinti-ka, Piorunowy Grot.
— Niechaj będą dzięki Wielkiemu Wahkonda,[1] że mi pozwolił mówić z tobą. Jesteś dzielnym człowiekiem, daj mi swą rękę i bądź mi bratem.
Unger uścisnąwszy dłoń wyciągniętą, rzekł:
— Niech przyjaźń nasza będzie wieczna!
Indjanin dodał:
— Niechaj moja ręka będzie twoją ręką, moja noga twoją nogą. Biada twojemu wrogowi, bo jest także moim, biada mojemu bo jest i twoim wrogiem. Ja to ty, tyto ja, jesteśmy jedno!
Bawole Czoło nie był Indjaninem typu północnego. Był wymowny i rozmowny, ale niemniej groźny od tych milczących czerwonoskórych, którzy uważają za hańbiące oddawać słowami wzruszenia swego serca.
— Czy mieszkasz tutaj, w hacjendzie?
— Nie — odpowiedział Tecalto. — Nie mogę żyć i spać w powietrzu, otoczonem murami. Mieszkam tutaj.
Przy tych słowach wskazał na łąkę, na której stali.
— Masz najlepsze łoże w całej hacjendzie. Mnie również męczą mury!
— I przyjaciel twój, Niedźwiedzie Serce, wyszedł na prerję. Mówiłem już z nim, dziękowałem mu. Jesteśmy braćmi, jak ja i ty.
— Gdzież on jest?

— Siedzi wśród vaquerów.

  1. Bóg.
36