Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/433

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rodzaju łotrami, lepiej rozporządzać kilkoma pięściami więcej. Powiedzcie jednak, mr. Shatterhand, w jakiej to miejscowości strzelaliście tak celnie z mojej strzelby?
Patrząc na Stillera tak, by nie zauważył mego wzroku, odparłem obojętnie:
— Jestem pewien, że nie znacie tego miasta, mr. Sannel. Było to w Weston, w stanie Missoouri.
— Co, jak? W Weston, w stanie Missouri? — zapytał nerwowo Stiller. — Pan tam był?
— Byłem.
— Kiedyż to?
— Przeszło sześć tygodni temu.
— To ciekawe! Mieszkam tam mianowicie.
— Naprawdę? W Weston? Ach, przypominam sobie: opowiadano mi o jakimś poszukiwaczu futer Stillerze, który zasiedział się bardzo za Zachodzie.
— To ja! Nie zasiedziałem się, lecz poprostu Gawrony wzięły mnie do niewoli.
— Wiem o tem. Jakonpi-Topa mówił mi, że Nana-po jest jego jeńcem. Któżby jednak pomyślał, że Nana-po i Stiller z Weston są jedną i tą samą osobą!
— Mógł się pan o tem dowiedzieć w Weston od mojej żony. Wraz z synem marzyła często, by choć raz w życiu ujrzeć pana lub Winnetou. Co się z nimi dzieje? Muszą się bardzo o mnie martwić!
— Mogę panu udzielić informacyj; widziałem żonę pańską i syna.
— Naprawdę? Kiedy, gdzie?
— Podczas zawodów strzeleckich, o których przed chwilą opowiadałem. Brali w nich udział w charakterze widzów. Wyglądali zupełnie dobrze.

425