Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wiem. Mimo to Upsarokowie nie będą żądać wydania Old Shatterhanda, wyglądają bowiem od nas pomocy, której odmówię, o ile wysuną takie żądanie.
Uff! Petehowi nie wolno zapominać, że muszą postawić to żądanie. Istnieją prawa, do których stosować się trzeba, choćby człowiek otoczony był samymi najlepszymi przyjaciółmi i sprzymierzeńcami. Gdyby Upsarokowie nie zażądali wydania Old Shatterhanda, okryliby się hańbą. Prawo zwyczajowe każę nam nawet wydać blade twarze bez czekania, aż się upomną. Niechaj mój dzielny brat nie gniewa się za te słowa. Głowę mą pokrywa śnieg starości; przeszło nad nią siedem razy po dziesięć zim. Mam doświadczenie, dzięki któremu należy mi się posłuch; usta moje nie mogą milczeć, gdy obowiązek każę ostrzec wodza przed krokiem, który go poróżni z wojownikami Upsoroków.
Nastąpiła pauza. Peteh dumał, zapatrzony w ziemię, Wreszcie podniósł głowę i rzekł:
— Gniewa mnie konieczność stwierdzenia, że brat mój powiedział prawdę. Muszę więc albo zabić jeńców na miejscu, albo też wydać ich Upsarokom — Czyż mam pozbawić się chwały okazania im Old Shatterhanda jako jeńca?
— Nie.
— Brat mój uważa również, że nie należy zabijać bladych twarzy i że trzeba ich zabrać?
— Tak.
— I Upsarokowie będą mogli zrobić z nimi, co zechcą?

    Indjanie plemienia Crowów oraz Gawronów zowią się Upsarokami.

326