Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie miałem podstawy do przypuszczenia, żeby sławetna mehkeme zdobyła się na potrzebny autorytet, czy też, poprostu, ochotę, aby nas wziąć pod swoją obronę przed napaścią. Trzeba dodać, że przynależność Halefa do szyitów i moje wyznanie chrześcijańskie mogły się tylko przyczynić do wprawienia w ruch pistoletów. Z drugiej strony, nie dostrzegliśmy tego sprzeciwu, który zwykło budzić w tych pobudliwych ludziach harde wystąpienie. Tak więc szliśmy, a raczej jechaliśmy na rozprawę w ożywionem napięciu, a bez najmniejszej trwogi. Ruszyliśmy w kierunku półkola, które rozstąpiło się, aby nas przepuścić. Kol agasi nie podążył za nami, lecz skierował się do bramy, gdzie żołnierze jego stali w czujnem pogotowiu. Luka w półkolu po naszem przejściu zawarła się natychmiast.
Pan przewodniczący zupełnie inaczej wyobrażał sobie nasze zjawienie się przed jego obliczem. Spojrzał na nas szeroko otwartemi, zdumionemi oczami, i zawołał gniewnie:
— Jak śmieliście stanąć przed nami

69