Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdzie, prawdopodobnie, wypadnie nam gramolić się jeszcze więcej, niż wczoraj.
— Jaką drogą masz zamiar wracać? Czy napowrót przez miasto?
— Nie. Ruszymy przez Eufrat.
— Wpław?
— Może, postaramy się jednak, o ile możności, zbudować tratwę.
— A kiedy zawrócimy?
— Jeszcze nieprędko. Jest rzeczą pewną, że będą nas ścigać, musimy więc udać, że chcemy jak najprędzej dosięgnąć Bagdadu. Dlatego pokażemy się w najbliższym khanie. Nasi prześladowcy, prawdopodobnie, dojadą do tego khanu, potem jednak zawrócą, dowiedziawszy się, że dzięki naszym koniom wyprzedziliśmy ich o tak znaczną odległość. Musimy się więc pośpieszyć, chociaż nie mamy się czego obawiać.
Podczas tej rozmowy zajechaliśmy tak daleko, że El Kulea pozostało za nami po lewej stronie nad Eufratem. Dotarliśmy do kanału Wardijeh. Po jego przebyciu stanęliśmy w Dżimczima, skąd wy-

118