Strona:Karol May - Niewolnice II.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzialnem położeniu. Tutaj, na dole, mogło przyjść już za chwilę do walki, moi zaś jeńcy mogli się zerwać do ucieczki, — trzeba było uzbroić się i przygotować na jedne i drugie. Po namyśle nabiłem strzelbę trzema, a pistolet dwoma kulami.
— I dałeś podwójną ilość prochu?
— Nawet potrójną, gdyż, im więcej kul, tem więcej prochu; to stara reguła bohaterów.
— Człowiecze, czyś ty oszalał? Twoja nieszczęsna rura pękłaby podczas wystrzału i ciebieby poraniła!
— Przenigdy! Czyż nie wiesz, effendi, że trafia się tylko w tego, do kogo się mierzy? Czyż sądzisz może, żebym wylot lufy odwrócił ku sobie?
— Jesteś skończony bałwan! Nabiłeś strzelbę trzema kulami, bo chciałeś sobie w ten sposób dodać wobec jeńców powagi; tymczasem osiągnąłeś skutek wprost przeciwny — więcej się twej strzelby obawiać nie potrzebowali.
— Effendi! Pogląd twój z gruntu fałszywy, chociaż i szeik twierdził to samo.
— Przy jakiejże sposobności on to powiedział?
— Kiedy chciałem strzelać do zbiegów.
— A jakże mogli uciekać, kiedy byli skrępowani?
— Byli skrępowani, i ja dla ostrożności badałem więzy od czasu do czasu. Łajdaki

41