Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pierwej knuł cokolwiek tajemnego przeciwko tobie, odstąpiłbym teraz od tego stanowczo.
— Jeżeli tak jest istotnie, to cieszy mnie twoja uczciwość. Ale, czy słyszałeś o pobożnym i sławnym marabucie, któremu duch przyniósł dwanaście języków kruczych i tyleż orlich uszu?
— Słyszałem. Zjadł je i od tej chwili mówił wszystkiemi językami ludzkimi i zwierzęcemi, i słyszał wszystko, co tylko jego nieprzyjaciele radzili przeciw niemu, chociażby to było na drugim końcu świata.
— Wiedz tedy o tem, że i ja zjadłem takie języki i uszy, i uważaj: ja słyszę wszystko!
Słuch mój zaprawdę, bez żadnych zaczarowanych sposobów, w ustawicznem niebezpieczeństwie w czasie podróży był tak wydoskonalony, że istotnie oddawał mi niesłychane usługi. I w tej chwili, gdy oddaliłem się od obu jeńców, dosłyszałem najwyraźniej szept starego:
— Co za szczęście! Uda się nam wszystko!...
Fakir el Fukara był niemało zdziwiony, gdy mu oznajmiłem, że stary chce z nim mówić i że ja pozwalam, by rozmowa ta odbyła się bez świadków. Udał się czem prędzej na miejsce i usiadł koło obu jeńców Żołnierze byli bardzo zdziwieni tem wszystkiem, a Ben Nil począł mi przedstawiać całą niedorzeczność mego kroku;

78