Strona:Karol Mátyás - Wilija.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I źli i dobrzy na swoje sobie to doniosłe przysłowie tłómaczą. Ciemni, zabobonni ludzie, jakich wśród chłopów do dziśdnia nie mało, z różnych znaków, spostrzeganych w tym dniu, różne wysnuwają wróżby.
Ci, co dobre mają skłonności, pragną w tym dniu wszystkie znane sobie przywary przytłumić; nieźli ludzie, ale łatwi do swarów i bójki, unikają kłótni i bitki, dotąd zaczepni, dziś ustępują drugim z drogi spokojni i łagodni — krzykliwi ucichają, mało mówią — leniwi wyszukują sobie jakąś robotę i niezwykle się krzątają.
Źli — a więc przedewszystkiem tak części na wsi złodzieje — niepoprawni, dumni ze swego rzemiosła, podejmują w tym dniu najśmielsze kradzieże, wierząc, że gdy im się sztuka uda, cały rok rzemiosło swoje szczęśliwie uprawiać będą. Zwłaszcza rano we wiliją złodziej wiejski kraść rad idzie.
Zabobonni wróżą z doznanego w tym dniu nieszczęśliwego wypadku na cały nieszczęśliwy rok; komu zaś się wiedzie we wiliją, to cały rok będzie miał dobry. Tylko pijakowi pić wolno, byleby jeno nie dał zgorszenia.
Dziewczęta chowają do komory swe kądziele już koło południa, zaprządłszy tylko wrzeciona. Niechętnie, bardzo niechętnie przerywają prządki, ua których tak było miło z rówieśnicami codziennie do późnej gawędzić nocy, przedewszystkiem zaś ujrzeć twarz miłego Jaśka czy Józka, który im zawsze towarzyszył. Ale poddać się muszą zwyczajowemu prawu, które mówi, że nie wolno od wilii do Nowego roku prząść kądzieli, „boby złodziej płótno ukradł albo podczas blichu świniaby je potargała“, nadto wszystkie rzeczy, uszyte z takiego płótna, nie byłyby trwałe. Grzech bo-