Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na tem polega moja umiejętność! — Zabrał pieniądze, dotknął zęba i, wywoławszy magiczny skutek doraźny, sprawił, iż uczucie miłe zastąpiło ból. Uradowane dziecko wróciło do domu, ale po małej chwili działanie dotknięcia ustało, a ból zjawił się znowu. Dlaczegóż się to stało? Bo nie została usunięta przyczyna cierpienia.
Mąż rozważny natomiast, doznając bólu zęba, udaje się do wytrawnego, zdolnego lekarza i powiada: — Racz, o czcigodny, uwolnić mnie od tego cierpienia przy pomocy umiejętności swojej! — Zaś lekarz odpowiada: — Wobec tego, że tyle jeno żądasz, usunę ból twój przy pomocy sztuki, którą władam! — Czegóżbym więcej mógł się domagać? — pyta mąż rozważny. Lekarz ogląda ząb, spostrzega zapalenie dziąsła u nasady zęba i powiada: — Idź do cyrulika i każ sobie postawić pijawkę. Gdy się nassie i odpadnie, przyłóż na ranę te oto zioła. Wówczas usuniętą będzie ropa i zepsuta krew, a ból ustanie. — Mąż rozważny uczynił jak polecił lekarz, a ból ustał i nie wrócił. A dlaczegóż nie wrócił? Bo została usunięta przyczyna cierpienia.
Mistrz zamilkł, skończywszy przypowieść. Kamanita siedział pochylony, milczący i zmieszany, twarz jego pałała, a pot strachu spływał mu z czoła po ciele. Czcigodny mąż przyrównał go do nierozsądnego dziecka i postawił na jednym z niem poziomie, a ponieważ mimo wysiłku myśli nie mógł znaleźć odpowiedzi, był tedy bliski płaczu.
Opanowawszy się po chwili, spytał trwożliwym głosem:
— Czyś to wszystko, o czcigodny, słyszał z ust samego mistrza, z ust doskonałego Budy?