Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tej chwili pan Pickwick, który od pewnego czasu spokojnie robił sobie notatki, zerwał się gwałtownie, jakgdyby w umyśle jego nagle powstało śmiałe postanowienie, zbić adwokata Buzfuza w obecności całego zgromadzenia prześwietnych sędziów. Ale ostrzegawczy gest pana Perkera powstrzymał go od tego, filozof słuchał więc dalej wywodów uczonego pana, z oburzeniem, które stanowiło najzupełniejszy kontrast w porównaniu z twarzami pań Cluppins i Sanders, promieniejącemi podziwem.
„Powiedziałem: systematyczną przewrotność, panowie“, mówił dalej adwokat, spoglądając na pana Pickwicka i zwracając się wprost ku niemu; „a kiedy mówię: systematyczną przewrotność, to pozwólcie mi, panowie, oświadczyć oskarżonemu, jeżeli, jak mi powiedziano, tutaj się znajduje, że postąpiłby sobie nierównie właściwiej, nierównie przyzwoiciej, nierównie rozsądniej i mądrzej, gdyby się był powstrzymał od zjawiania się w tem miejscu. Pozwólcie mi uprzedzić go, panowie, iż jeżeli pozwoli sobie na jakiekolwiek oznaki niezadowolenia w tem oto miejscu, które zresztą na nic mu się nie przydadzą, to zażądacie od niego ścisłego wytłumaczenia się; a przy tem pozwólcie mi, panowie, powiedzieć mu, jak to mu powtórzy sam sędzia, iż adwokat, spełniający obowiązek wobec swego klijenta, nigdy nie pozwoli siebie ani nastraszyć, ani stropić, ani zmusić do milczenia, i że wszelkie usiłowania w tym kierunku, spadną na głowę sprawcy, czy będzie nim oskarżyciel, czy skarżący, czy nazwisko jego będzie Pickwick, czy Noakes, czy Stoakes, czy Stiles, czy Brown, czy Thompson“.
Ta mała dygresja od głównego przedmiotu wywołała pożądany skutek, gdyż zwróciła oczy wszystkich na pana Pickwicka. Pan Buzfuz, zstąpiwszy nieco niżej z moralnych wyżyn, na które się był wygramolił, mówił dalej bardziej praktycznie:
„Dowiodę wam, panowie, że w ciągu dwóch lat Pickwick pozostawał stale i bez przerwy w domu pani Bardell; dowiodę, iż przez cały ten czas pani Bardell usługiwała mu, zajmowała się jego potrzebami, przyrządzała mu jedzenie, oddawała jego bieliznę praczce, odbierała ją, naprawiała, słowem posiadała całe zaufanie swego lokatora. Dowiodę, iż niejednokrotnie dawał on jej małemu synowi po pół pensa, a nawet w pewnych razach po sześć pensów w jednej monecie; dowiodę także świadectwami, których mój uczony przeciwnik nie zdoła unieważnić, dowiodę, powtarzam, iż nawet raz głaskał chłopca po głowie i zapytawszy, ile wygrał w cetno czy licho, zadał mu następnie pytanie wielkiej doniosłości: „Czy byłbyś zadowolony, gdybyś znów miał ojca?“ Prócz tego dowiodę wam, panowie, że przed rokiem blisko Pickwick począł nagle wydalać się z domu na dłuż-