Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Pan Pickwick, babciu“, krzyknęły razem dwie młode panny.
„A!“ odrzekła stara dama, „to wszystko jedno. I tak niewiele dba o taką starą kobietę jak ja; jestem tego pewna“.
„Zapewniam panią“, powiedział pan Pickwick, ujmując rękę starej damy i mówiąc tak głośno, iż łagodna twarz jego nabrała szkarłatnej barwy, „zapewniam panią, iż nic mnie tak nie zachwyca, jak oglądanie, na czele tak pięknej rodziny, osoby w jej wieku, która przytem wygląda tak młodo i zdrowo“.
„Ach!“ zaczęła znowu stara dama, po krótkiem milczeniu, „wszystko to bardzo pięknie, jestem tego pewna, ale nic nie słyszę“.
„Babcia jest teraz źle usposobiona“, rzekła łagodnie miss Izabela Wardle, „ale po niejakim czasie będzie rozmawiać z panem“.
Pan Pickwick okazał znakiem swą gotowość uwzględnienia ułomności wieku; potem odwrócił się i przyjął udział we wspólnej rozmowie.
„Śliczne mieszkanie! Cudna okolica!“ zawołał.
„Prześliczna!“ powtórzyli panowie Snodgrass, Tupman i Winkle.
„O! Pochlebiam sobie!“ odrzekł pan Wardle.
„Panie“, rzekł właściciel głowy podobnej do jabłka, „niema lepszego gruntu w całem hrabstwie Kent; doprawdy panie, że niema. Jestem tego pewny, że niema!“
I spojrzał dokoła z miną triumfującą, jakgdyby ktoś zaprzeczał mu gwałtownie i jakgdyby on zmusił go do milczenia.
„Niema lepszego gruntu w całem hrabstwie Kent“, po krótkiej pauzie powtórzył raz jeszcze właściciel głowy podobnej do jabłka.
„Wyjąwszy Mullins“, wygłosił uroczyście tłusty gentleman.
„Mullins!“ wykrzyknął pierwszy z głęboką pogardą.
„To bardzo piękna ziemia“, dodał inny tłusty gentleman.
„O! Piękna!“ dorzucił trzeci tłusty gentleman.
„Wszyscy o tem wiedzą“, nadmienił zamaszysty gospodarz.
Właściciel głowy podobnej do jabłka spojrzał z powątpiewaniem dokoła, ale znalazłszy się stanowczo w mniejszości, przybrał minę zapoznanej wyższości i nie powiedział nic więcej.
„O czem mówią?“ zapytała stara dama jednej ze swych wnuczek, głosem mocno podniesionym, gdyż według zwyczaju głuchych nie mogła wyobrazić sobie, by ją mógł kto usłyszeć inaczej.