Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się nim? Czyż nie dowódcy wyprawy należą się jedynie rezultaty powodzenia? Jeszcze raz pytam, czyż ta szalupa, zbudowana przez czterech anglików i obsadzona przez tychże anglików nie będzie angielską od pokładu aż do szczytu masztów!
Hatteras milczał.
— Nie, mówił dalej doktór, mówmy szczerze, nie o szalupę ci chodzi, lecz o tego człowieka.
— Tak, doktorze tak, odpowiedział kapitan ten amerykanin, który w sercu mojem na nowo rozbudził nienawiść anglika, ten człowiek, którego losy rzuciły wpoprzek mojej drogi!..
— Aby cię ocalić!
— Nie, aby mnie zgubić! Zdaje mi się, iż mnie lekceważy, że postępuje wobec nas, jako nasz pan i mistrz, że wmawia sobie, iż ma losy moje w swym ręku i odgaduje moje zamiary.
Czyż nie zdradził się już wówczas, gdy chodziło o nazwy dla tych nowych lądów!
Czyż przyznał się do tego, co szukał pod tym stopniem szerokości!
Nie wytłomaczysz mi myśli, która mnie dręczy, iż jest on dowódcą wyprawy, wysłanej przez rząd Stanów, celem nowych odkryć.
— A gdyby tak nawet było, któż dowiedzie, że ekspedycja jego ma na celu odkrycie bieguna północnego?