Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W tej chwili spód pocisku zdawał się lekko odsuwać od powierzchni księżyca, opisując elipsę, dość wydłużoną. Z tego punktu Barbicane i jego towarzysze mogliby widzieć ziemię, gdyby ta była w pełni, lecz pogrążona w irradyacyi słonecznej była zupełnie niewidzialną. Oczom ich przedstawiał się ciekawszy widok tej południowej strony księżyca, przez lunetę sprowadzonej do odległości pół ćwierci mili. Nie odchodzili oni od swych okienek, notując wszystkie szczegóły tego dziwnego lądu.
Góry Doerfel i Leibnitz stanowią dwie oddzielne grupy, ciągnące się prawie aż do bieguna południowego. Pierwsza grupa ciągnie się od bieguna do 84 równoleżnika, na wschodniej części gwiazdy; druga na brzegu wschodnim idzie od 65° szerokości do bieguna.
Na kancie ich, nierówno się wijącym, ukazywały się smugi światła, tak jak je opisał ojciec Secchi. Barbicane jednak z większą niż sławny astronom rzymski dokładnością, mógł poznać ich naturę.
— To są śniegi! — zawołał.
— Śniegi? — powtórzył Nicholl.
— Tak, Nichollu, śniegi, którymi powierzchnia jest zmrożona. Patrz, jak ona odbija promienie jasne. Lawy zastygłe nie dałyby