Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

fal, nagle zakrzepniętych. We wszystkich kierunkach przebiegały smugi świetlane, dążące do wierzchołka Kopernika. Niektóre z tych smug, długości nieokreślonej, szerokie były na 30 kilometrów.
Podróżnicy zastanawiali się nad przyczyną tych dziwnych promieni, lecz tak samo jak obserwatorowie ziemscy, nie mogli określić ich natury.
— Dlaczegóż — pytał Nicholl — nie mamy uważać tych promieni za poprzeczne pasma gór, jaskrawiej odbijające światło słońca?
— Dlatego — odpowiedział Barbicane — iż gdyby tak było, w pewnych warunkach księżyca rzucałyby one cień, a tego nie czynią.
W istocie, smugi te ukazują się tylko wówczas, gdy słońce jest naprzeciwko księżyca, a giną z chwilą, gdy promienie jego padają ukośnie. — Jak wyjaśniono te zjawiska świetlne? — zapytał Ardan — nie chce mi się bowiem wierzyć, że uczonym w tym względzie zabrakło odpowiedzi.
— Nie — odrzekł Barbicane — Herschell wprawdzie sformułował o nich zdanie, lecz nie obstawał przy niem.
— Mniejsza o to, ale jakież było to zdanie?
— Przypuszczał on, iż promienie te są to smugi lawy zastygłej, które błyszczą, gdy