Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 71 –

Wówczas dopiero zauważył Cypryan, iż rozmawiał z chińczykiem po francusku, zapytał go więc, czy znanym mu jest oprócz francuskiego, także i język angielski.
Chińczyk dał odpowiedź potwierdzającą.
— Pańskie powody samobójstwa są niedorzeczne — przemówił poważnie inżynier — któż się zabija z powodu upału? Założyłbym się, że Pantalacci tu wchodzi w grę!
— W istocie, chciał mnie pozbawić warkocza — potwierdził chińczyk, — pewnieby w tych dniach zamiar swój wykonał.
Mówiąc to spostrzegł warkocz swój w rękach Cypryana i przekonał się, że straszny cios którego się najbardziej obawiał, już go dosięgnął.
— O panie! co! jak! i pan mi to zrobiłeś! — krzyknął boleśnie.
— Musiałem, aby cię ocalić, biedny przyjacielu, — odpowiedział Cypryan — ależ uspokój się, nie znajdujemy się przecież w Chinach, a w tym kraju brak warkocza nie pozbawi cię bynajmniej szacunku.
Chińczyk tak był przerażony tą amputacyą, iż Cypryan obawiał się, aby powtórnie nie targnął się na życie, skłonił go zatem, aby mu towarzyszył do chatki i przenocował u niego.
Li zgodził się. Usiadłszy następnie obok