Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Należy tu jednak zwrócić uwagę, że przedstawiciel Wielkiej Brytanii nie otworzył jeszcze ani razu ust, które najszczelniej zaciskał.
Co zaś do Williama S. Forstera, wielce szanownego właściciela składów stokfisza, zachowywał on zupełne milczenie. A nawet w chwili obecnej zdawało się, że był zupełnie pogrążony w czytaniu „Mercurial of New-Found-Land,“ który to dziennik zajmował się dawaniem sprawozdań o dowozie statków i odbycie towarów na targach amerykańskich.
— Po czterdzieści setnych mila kwadratowa — powtórzył Flint głosem, którego ostatnie dźwięki przechodziły w śpiew. — Po czterdzieści setnych. Kto da więcej?
Czterej koledzy majora Donellan spojrzeli po sobie. Czyżby ich kredyt był już tak prędko, bo w samym początku walki, wyczerpany? Czyżby milczenie ich było wypływem smutnej konieczności?
— I cóż dalej, moi panowie? — ciągnął Andrew R. Gilmour. — Czterdzieści setnych! Kto da więcej?... Czterdzieści setnych... Przecież ona więcej warta ta skorupa lodowa...
Zdawało się, że doda jeszcze:
— ...Zabezpieczenie na czystym lodzie.
Delegat duński przemówił:
— Pięćdziesiąt setnych.