Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trzéj marynarze naprawili podarty namiot, którego wyszarpane otwory przepuszczały śniég na pokład statku. Temperatura obecnie była nadzwyczaj nizka i trwać to miało aż do ukazania się słońca, które wciąż kryło się pod horyzontem, to jest mniéjwięcéj do połowy lutego.
Jan Cornbutte miał pozostać w tych stronach... Rzucił swą ojczyznę, aby odnaléść zaginionego syna, i przyszedł tu poto, aby umrzéć! Wykopano mu grób na wzgórku, a marynarze postawili na nim prosty drewniany krzyż.
Od téj chwili Ludwik i jego towarzysze znieść musieli wiele jeszcze niewygód i cierpień, ale cytryny, których baryłkę odnaleziono, powróciły osadzie zdrowie. Gervique, Gradlin i Nouquet mogli się już podnosić z łóżka, a po piętnastu dniach od chwili okropnego starcia, mogli się już przechadzać.
Wkrótce téż polowanie było coraz łatwiejsze i coraz obfitsze zapewniało zdobycze. Ptactwo wodne poczęło ciągnąć wielkiemi stadami. Często zdarzało się upolować dziką kaczkę, która dawała wyborne mięso. Myśliwi nie mogli tylko odżałować straty dwóch psów, które im zginęły