Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chodziło w téj sprawie o to, czy Marya zniosłaby trudy i niebezpieczeństwa zamierzonéj wyprawy. Dotąd zwycięzko przeszła wszystkie próby, bez widocznego znużenia; co prawda, była córką marynarza, przyzwyczajoną od dzieciństwa do morza i niewygód żeglarskiego powołania, a Penellan nie lękał się bynajmniej o jéj męztwo i zdrowie śród tego okropnego klimatu, ani w podróży przez morza podbiegunowe.
Stanęło wreszcie na tém po wielu roztrząsaniach, że młoda dziewczyna uda się wraz z innymi w drogę i że na wszelki wypadek na saniach będzie można wybudować maleńką kajutę z drzewa, szczelnie zamkniętą, a na pobyt dla niéj przeznaczoną. Co się tyczy Maryi, to w postanowieniu tém znalazła ona spełnienie gorących życzeń własnych, aby jéj nie rozdzielano z dwoma opiekunami.
Wyprawa była gotową: Marya, Jan Cornbutte, Penellan, Vasling, Aupic i Misonne mieli do niéj należéć. Turquiette pozostawał przy statku, aby go strzedz, do pomocy zaś dodano mu Gervique’a i Gradlina. Zapasy zostały zniesione, a Jan Cornbutte, na przypadek gdyby się podróż przeciągnęła, zamierzył na całéj drodze w pewnych