Strona:Juliusz Verne-Zima pośród lodów.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ojciec pokład okrętu. którego widok sprawiał mu prawdziwą boleść, i powrócił do osiéroconogo domu.
Smutna wiadomość o wypadku rozeszła się wkrótce po całéj Dunkierce. Liczni przyjaciele starego marynarza śpieszyli doń z oznakami serdecznego współczucia. Majtkowie Nieustraszonego poczęli opowiadać szczegółowiéj całe to straszne wydarzenie, a porucznik Vasling odmalował w żywych bardzo barwach przed Maryą poświęcenie jéj narzeczonego.
Jan Cornbutte, gdy się już wypłakał i uspokoił, nazajutrz po wylądowaniu swego statku, rzekł do wchodązcego Vaslinga:
— Mój poruczniku, czy tylko jesteś pewny że Ludwik nie żyje?
— Tak, niestety, kapitanie!
— A czyś uczynił wszystko, czego potrzeba było do odszukania go?
— Wszystko, kapitanie, i właśnie dlatego jestem najpewniejszy, że Ludwik Cornbutte i jego towarzysze zginęli w otchłani Maëlstromu.
— Czy życzyłbyś sobie zatrzymać i nadal miejsce porucznika na moim statku?
— To zależéć będzie od dowódzcy.