Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

noc już zapada, sądzę że lepiej będzie zawiesić nasze poszukiwania.
— Wracajmy na pokład, a jutro rozpoczniemy na nowo, rzekł korespondent.
Była to rada, ze wszech miar najmędrsza i już miano pójść za nią, gdy nagle Harbert, wskazując na jakąś dużą niewyraźną masę, majaczącą między drzewami, zawołał:
— Chałupa!
W tej chwili wszyscy trzej rzucili się ku wskazanej chałupie. W zmroku wieczornym można było tyle rozpoznać, że była zbudowaną z desek pokrytych grubem płótnem oblepionem smołą.
Pencroff potrącił wpół przymknięte drzwi i wszedł szybkim krokiem do środka.
Chałupa była pustą!