Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.1.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzyny. Zresztą zapas „kurukusów“ gdzieś zniknął. Trzeba więc było pójść po rozum do głowy.
Przedewszystkiem zaniesiono Cyrusa do środkowej izby „dymników.“ Tam sporządzono mu posłanie z suchego ziela morskiego. Głęboki sen, który go owładnął, zdołał pokrzepić i wzmocnić siły jego prędzej i lepiej, niż najobfitszy pokarm.
Tymczasem zapadła noc, a z nią temperatura, którą zmiana wiatru w kierunku północno-wschodnim znacznie była umiarkowała, poczęła chłodnieć na serjo. Ponieważ morze zburzyło było przegrody i zasieki, które Pencroff w niektórych miejscach był porobił, powstały więc na nowo przeciągi, które pobyt w „dymnikach“ czyniły nieznośnym. Tym sposobem położenie inżyniera byłoby było dość nieprzyjemne, gdyby towarzysze kamizelkami i kaftanami nie byli go starannie pookrywali.
Wieczerza składała się tego wieczora z nieuniknionych litodomów, których obfity zapas uzbierali Harbert i Nab nad brzegiem morza. Do tych mięczaków dodał jednak Harbert pewną ilość jadalnych algów, które zebrał po wysokich skałach, do których morze tylko w czasie wielkich przypływów miało przystęp. Algi te należące do rodzaju roślin morskich były zielem, które wysuszone, dawało sok galaretowaty dość obfity w pierwiastki pożywne. Korespondent i towarzysze jego, pochłonąwszy sporą liczbę litodomów, wyssysali następnie te algi i znaleźli, że smak ich był wcale znośny. Muszę tu nadmienić,