Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 270 —

ostatnim wysiłkiem woli opanowałem stan ten dziwny i przykry zarazem, i mimo jakiejś bezwładności, jakiegoś odrętwienia nerwów, zeszedłem powoli do obozowiska.
W ciągu reszty dnia nie zaszła żadna zmiana, zasłona z mgły nie uchyliła się ani na chwilę, i gdyby teraz lodowiec, co być łatwo mogło, mijał punkt bieguna południowego, my mogliśmy nie wiedzieć o tem nic zgoła.[1]





  1. To czego pan Jeorling nie mógł wtenczas dojrzeć, zobaczył ktoś inny w dwadzieścia lat później. Żeglarz to był szczególny i statek jego nadzwyczajny. Dla nich nie miały znaczenia żadnego, ani ostrość zimy, ani burze podbiegunowe. Na wulkanicznym podmorskim gruncie samego bieguna, zatknął on swój sztandar biały z błyszczącą złotem, haftowaną literą N, biorąc te ziemie w swe posiadanie. Żeglarz ów nazywał się Nemo, który na swym statku Nautilus odbył 25,000 mil podmorskiej podróży.