Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 260 —

— Bezwątpienia, kapitanie, przecież znanym ci jest domysł geografów, że u biegunów osi ziemskiej, lądy stałe znajdować się muszą najniezawodniej.
— Geografowie nie wiedzą nic o tem, i wiedzieć nie mogą — odparł zimno porucznik.
— Tem więcej żałować należy, iż my nie probujemy rozwiązać tej kwestyi, znajdując się tak blisko owego punktu — odpowiedziałem, niby obojętnie, uważając za niestosowne silniejsze naleganie, tem więcej, że rozdzielenie byłoby rzeczą bardzo niebezpieczną. Cóż bowiem upewniało nas, iż lodowiec długo jeszcze pozostanie na miejscu? A jakże go później odszukać, jak się połączyć?...
— Jest nas obecnie 23 — rzekł bosman — gdyby więc przyszło ciągnąć losy, jedenastu musiałoby tu zostać, i doprawdy nie wiem, czy szczęśliwszymi byliby ci, którzy zajęli łódź. A wątpię o tem do tego stopnia, iż ustąpiłbym tam chętnie mego miejsca każdemu, któryby zechciał...
Kto wie czy bosman nie sądził trafnie, jakkolwiek nie myślałem nigdy o stanowczem rozłączeniu, lecz tylko o wysłaniu łodzi na zwiady.
Wreszcie po długich rozprawach udecydowanem zostało, że przygotować się trzeba do przezimowania na lodowcu, konieczność, nawet w razie gdyby tenże ruszył z miejsca.
— Obawiam się znowu przykrego zajścia z naszymi ludźmi — zauważył Hurliguerly — ale cóż robić, niedarmo mus jest największym panem na świecie.
— Niezawodnie — odpowiedział porucznik — dla tego trzeba nam dziś jeszcze zabrać się do tej pracy.
Smutnym dla wszystkich był ten dzień. Jeden tylko Endirot nie wywodził skarg, nie buntował się przeciw położeniu. Czy wypływało to z właściwego charakteru murzyna, naginającego się łatwo do wszelkich zmian, czy też posiadał