Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 44 —

towarzyszył już ojcu w paru wyprawach na wieloryby. Naturalnie, ulubiony i nigdy niewyczerpany temat do rozmowy między młodymi, stanowiły podróże tem więcej, że Artur Prym miał od dzieciństwa szczególne w tym kierunku upodobanie, podniecane teraz barwnemi opisami Augusta.
Obaj też przyjaciele postanowili poświęcić się marynarce, obaj poprzysięgli sobie zbadać nieznane dotąd morza bieguna południowego.
Pierwsza próba samodzielnej podróży morskiej obu tych zapaleńców, przedsięwziętą została na małej szalupie „Ariel” która była własnością kapitana Bertol. Potajemnie, nocą, opuścili oni port bez żadnego przygotowania.
Wkrótce też na łasce rozhukanych fal, w czasie nagle powstałej burzy, znajdując się już w rozpaczliwem położeniu, zostali jeszcze najechani przez jakiś wielki żaglowiec. Walcząc z rozszalałym żywiołem, widzą już wreszcie bliską śmierć przed sobą, gdy najniespodziewaniej udziela im ratunku znajomy statek i odwozi do ojczystego Nautucket.
Tak niefortunny początek nie oziębił w nich wszakże zapału do awanturniczych przygód, owszem, tem usilniej szukali odtąd sposobności dostania się na jakikolwiek okręt. To też gdy w kilka miesięcy po wypadku z Arielem, stary Bertol udać się miał na połów wielorybów, jako kapitan dość już zrujnowanego okrętu Grampius, młody August tak długo naprzykrzał się ojcu prośbami, aż go ten zdecydował się zabrać. Odmówił jednak stanowczo przyjęcia Artura, wiedząc, jak rodzina jego była temu przeciwną.
Ale właśnie owa trudność w urzeczywistnieniu najgorętszych pragnień, rozegzaltowała do tego stopnia młodzieńca, iż postanowił bądź co bądź towarzyszyć Augustowi. Z jego więc też pomocą dostaje się potajemnie na okręt i ukrywa w uajniższem piętrze przeznaczonem na skład narzędzi ry-