Strona:Juliusz Verne-Podróż Naokoło Księżyca.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niedołęgi. Oni żyją, z pewnością żyją, ale trzeba się spieszyć aby ich zastać jeszcze przy życiu. Wody i pożywienia mają podostatkiem, o to jestem spokojny. Ale powietrza! powietrza im zabraknąć może. A więc prędko! prędko do dzieła!
I spieszono się w rzeczy samej. Przysposobiono korwetę do nowego jej przeznaczenia. Ogromne i potężne jej machiny tak były urządzone, aby mogły być do nich przyczepione łańcuchy do wyciągania. Pocisk z aluminium ważył tylko 19,250 funtów, a przeto mniej znacznie od liny transatlantyckiej, która była wydobywaną w podobnych warunkach. Jedyną więc trudność stanowiło schwytanie kuli cylindro-stożkowej, której ściany bardzo śliskie pochwycić się nie dawały.
W tym celu inżynier Murchison, przybywszy do San-Francisco, kazał zrobić ogromne haki systemu automatycznego, któreby nie puściły pocisku raz go pochwyciwszy w swoje potężne szpony. Kazał on także przysposobić, kaftany korkowe dla nurków, aby ci mogli rozpoznać dno morza. Zabrał również na pokład Susquehanny przyrządy do zgęszczania powietrza, bardzo dowcipnie pomyślane. Były to prawdziwe pokoje z okienkami, które woda, prowadzona do pewnych przedziałów, zanurzała swym ciężarem do znacznej głębokości. Przyrządy takie znajdowały się w San-Francisco, gdzie używano ich do zbudowania tamy podmorskiej, i traf zrządzał tu bardzo szczęśliwie, gdyż nie byłoby czasu na ich zbudowanie.