Strona:Juliusz Verne-Dom parowy T.2.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zawczasu nasze zamiary i zamierzony przez Banks’a kierunek podróży. Odtąd całe postępowanie jego do jednego tylko zmierzało celu: starać się wszytkiemi sposobami aby został przyjęty na przewodnika naszej wycieczki na południe.
Dla dopięcia tego zamiaru nie wahał się narazić nietylko życie innych ale i swoje. Umyślił sobie iż jeźli zacznie towarzyszyć nam w podróży jako zostający jeszcze w usługach Mateusza Van Guit, nikt nie poweźmie najmniejszego podejrzenia i może uda mu się tak rzecz nakierować, iż sam pułkownik zaofiaruje mu czego tak usilnie pragnął.
Aby to mogło nastąpić, potrzebował pozbawić dostarczyciela jego bawołów do zaprzęgu, co musiało zniewolić go uciec się do pomocy Stalowego Olbrzyma. Dlatego nie omieszkał korzystać z owej niespodziewanej napaści dzikich zwierząt, i nie troszcząc się jak straszne może to ściągnąć następstwa, niepostrzeżenie odsuną sztaby żelazne, podtrzymujące bramę kraalu. Tygrysy i pantery rzuciły się do wnętrza, bawoły się rozpierzchły lub zostały rozszarpane, kilku Indusów śmierć znalazło, ale plany Kalagani’ego zostały uwieńczone powodzeniem. Mateusz Van Guit zniewolony był prosić pułkownika Munro, aby dostawił jego menażeryę do stacyi kolei w Etawah.
Ztamtąd miał już wieźć ją dalej koleją żelazną i oddalić chikarisów jako już niepotrzebnych, co odnosiło się także i do Kalagani’ego. Wtedy to Indus udał bardzo zakłopotanego co z sobą zrobić i Banks mu uwierzył. Inżynier sądził że ten Indus tak rozgarnięty i wierny, i tak doskonale znający całą tę część Indji, będzie im mógł być bardzo użyteczny, i dlatego wziął go za przewodnika aż do Bombay — odtąd już losy wyprawy po-