Strona:Julijusz Verne-Miasto pływające.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
87

— Trzydzieści dollarów, że nosi wąsy.
— Pięćdziesiąt dollarów, że ma faworyty rude.
— Sześdziesiąt dollarów, że ma brodawkę na nosie.
— Sto dollarów, że prawą nogę w pierw postawi na okręcie.
— Będzie miał fajkę w ustach.
— Nie? cygaro!
— Nie! Tak! Nie!
I było jeszcze dwudziestu innych amatorów tyleż niedorzecznych, którzy znaleźli jeszcze niedorzeczniejszych, co chcieli z niemi dotrzymać zakładów.
Mały statek przez ten czas widocznie zbliżał się do parostatku. Można było widzieć jego skład kształtny, dosyć podniesiony z przodu, i wydłużone sklepienie, które dawało mu pozór jachtu stojącego do rozrywki. Zachwycające są i trwałe, te statki sternickie od piećdziesięciu do sześćdziesięciu beczek obejmujące dobrze zbudowane żeby mogły stawiać opór morzu. Możnaby na tych jachtach, przepłynąć w kółko świat; więcej są one warte niż małe statki portugalskie Magemana. Ten statek, zręcznie się przechylając płynął po wierzchu, pomimo bałwanów, które zaczęły się wznosić. Żagle jego odznaczały się biało na czarnem tle nieba. Morze pieniło się pod jego przejściem. Przypłynąwszy na dwieście czterdzieści sążni do Great-Easternu, odwrócił się raptownie i spuścił swą łódkę na morze. Kapitan Anderson kazał się wstrzymać, i pierwszy raz od czternastu dni, koła i śruba zatrzymały się. Jakiś człowiek wszedł do łódki galjoty. Czterech majtków płynęło do parostatku. Zrzucono drabinkę sznurową na bok kotosu, przy którym stanęła „łupina orzechowa“ sternika. Ten uchwycił drabinkę, wdrapał się zręcznie i skoczył na pokład, przyjęli go okrzykami radości wygrywający, a niezadowoleni przegrywający, a pula uregulowaną została na danych następujących:
Sternik był żonaty.
Nie miał brodawki.
Nosił bląd wąsy.
Obydwoma nogami razem skoczył.
Nakoniec stanął na pokładzie Great-Eastern'u o godzinie czwartej trzydzieści sześć minut.