Strona:Julijusz Verne-Miasto pływające.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
54

nam się pustem. Wkrótce jednak oczy nasze przywykły do tej ciemności, i spostrzegliśmy człowieka opartego o poręcz nad przepaścią, pogrążonego w zupełnéj nieruchomości. Corsican przypatrzywszy mu się dobrze, rzekł mi:
— To Fabijan!
Byłto Fabijan rzeczywiście, poznaliśmy go; lecz on zatopiony w głębokiem zamyśleniu, wcale nas nie widział. Wzrok jego jak się zdawało zwrócony był w kąt rudla, widziałem jego oczy błyszczące w ciemności. Na co on się tak patrzył? Jak mógł przejrzeć tę ciemność głęboką? Ja uważałem, że lepiej byłoby pozostawić mu swobodę w rozmyślaniu, lecz kapitan Corsican przysuwając się: — Fabijanie? zawołał.
Fabijan nie odpowiedział. Nie słyszał. Corsican znów go zawołał. Fabijan drgnął, odwrócił na chwilkę głowę i wymowił to jedno słowo:
— „Cicho!”
Późniéj ręką wskazał cień, który się zwolna poruszał w oddaleniu. Temuto zaledwie widzialnemu cieniowi przypatrywał się Fabijan. Potem uśmiechnąwszy się smutnie:
— Dama czarna! — poszepnął.
Wstrząsnąłem się. Kapitan Corsican wziął mnie za rękę, poczułem, że i on drżał także. Jedna myśl uderzyła nas obydwu. Ten cień był to duch, o którym nam mówił doktór Pitferge. Fabijan znów się zatopił w swe senne rozmyślanie. Ja z piersią zapartą, wzrokiem niespokojnym, patrzyłem na tę postać ludzką, zaledwie naszkicowaną w ciemności, która wkrótce przedstawiła się widoczniej naszym oczom. Szła naprzód, wahała się, postępowała, zatrzymywała się, znowu się poruszała, zdawała się ślizgać raczéj aniżeli iść. Dusza błądząca. O dziesięć kroków od nas stanęła nieruchomie. Wtenczas mogłem rozróżnić postać bobiety wysmukłej, ubranej szczupło, w jakiś rodzaj burnusa bronzowego; twarz miała zakrytą gęstym woalem.
— Obłąkana! obłąkana! nie prawdaż? poszepnął Fabijan.
Byłato rzeczywiście obłąkana. Lecz Fabijan nas nie zapytywał. On mówił sam do siebie; tymczasem ta biedna istota, przysunęła się do nas jeszcze bliżej. Zdawało mi się, że widzę jej oczy błyszczące przez ten woal, kiedy je zwracała na Fabijana. Przyszła aż do niego, Fabijan wyprostował się zelektryzowany. Kobieta zawoalowana, położyła mu rękę na ser-