Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Walery.

Ta nieprzytomność co nas tak długo dzieliła,
Tereso, serca twego dla mnie nie zmieniła?

Teresa.

Mógłżeś wątpić? uczucia w dzieciństwie powzięte,
Dochowałam ci mimo przeszkody zawzięte:
Ty wśród zabaw, wśród świata wielkiego rzucony,
Samą pracą, widoków mnóstwem roztargniony,
Łatwiej ponosić mogłeś smutek oddalenia;
Mnie każde miejsce twoje wznawiało wspomnienia.
Przywodzić czasy z tobą strawione tak mile,
Myśleć o tobie, tobie poświęcać me chwile,
To szczęściem, zatrudnieniem to było codziennym.

Walery.

Wśród tyle roztargnienia, nie stałem się zmiennym,
Czas wszystek poświęcałem pierwszej powinności,
Odpoczynek wspomnieniom i czułej miłości.
Ani rozumiej, żem jest tak płochy, tak słaby,
Abym się przez łudzące dał uwieść powaby.
Te piękności tak bardzo podobać się chciwe,
Widziałem bardziej próżne aniżeli tkliwe;
Wolą być przez czcicielów roje otaczane,
Niż szczerze kochać i być nawzajem kochane.
Wierz mi: im bardziej chlubne wdzięki i ozdobą,
Niejedną z nich równałem w sercu mojem z tobą,
Tymeś się szacowniejszą w oczach mych stawała.

Teresa.

Jeźlim się godną twego szacunku zdawała,
Jeźli nie wszystko we mnie podległe naganie,