Strona:Julian Tuwim - Czyhanie na Boga.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

KOBIETA



1.


Mocarz, rojący twórczo gwiezdne zawieruchy,
Genjusz, huragan ducha, potworna potęga,
Zbiera najbłahszych wspomnień drobniutkie okruchy
I żalem, cierpkim wstydem, w dni minione sięga.

Słów Bożych orędownik, apostoł, co w pieniach
Sławi Zjawienie Pańskie śród zbożnej pasterki,
Szpera, jak rzezimieszek, po cudzych kieszeniach
I kradnie w tłumie grosze: dla niej — na cukierki.

Rudy zbir, bestja chutna, arcyłotr ludzkości,
Którym ze wstrętem gardzą z najpodlejszych podli,
Płacze cicho i słodko w niemej samotności
I o jej uśmiech nikły gorąco się modli...
— — — — — — — — — — — — — —


123