Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiej ozdoby; cnota jego, którą przyświeca innym, jest sama przez się najpiękniejszą z szat.
— Macie słuszność — odrzekł Franciszek — cnota jest tak przepyszną szatą, że jej nic zastąpić nie zdoła. Anna wie to dobrze, ale gdyby przez zmianę cery nabrała śladów pracy w kopalni, ojciec poznałby jej zajęcie, zmartwiłby się tem niewymownie, co dla schorzałego mogłoby być zabójczem, ona zaś zostałaby sierotą. Tajemnicę Anny już odgadła starsza siostra, i o mało co, że jej nie wydała przed ojcem. Uniesiona szlachetnym przykładem poświęcenia młodszej siostry, chciała również zapisać się do robotnic naszego podziemia, ale Anna przekonała ją, że musi pilnować chorego, została więc w domu, i jest jego aniołem opiekuńczym. Przyznacie, że takie dzieci godne są naszej opieki... Gdy Anna zarabia w kopalni, Marya zarobkuje praniem i naprawą zniszczonej bielizny. Praca ta mało jej przynosi dochodu, zawsze jednak coś znaczy, bo przynajmniej tyle, że w połączeniu z zarobkiem Anny broni je obie i chorego ojca od ostatecznej nędzy.
Robotnicy w milczeniu popatrzyli jeszcze raz na Annę i powoli wrócili na swoje miejsce.