Strona:Jerzy Strzemię-Janowski - Karmazyny i żuliki.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzieli, jak mało nieraz brakowało do tego, aby mi nagle szabla zwisła wraz z ręką! Jeszcze jedno machnięcie i koniec przedstawienia. Cała więc rzecz polegała na tem aby... raz, a dobrze.
Wtedy jednak na balu, zawdzięczałem temu temblakowi wiele sukcesów u pięknych, rozczulających się pań, a później wzmiankę w ck. dokumentach asenterunkowych: DIENSTUNFÄHIG (niezdolny do służby).


∗             ∗

Ilę razy myślę o Mitzi, przypomina mi się jeden mój znajomy, kresowiec. Opowiadał, że jechał w konkury do jakiejś panny.
— No i oświadczyłeś się?
— Nie.
— Czemu? Brzydka była? stara?
— Gdzie brzydka! — śpiewa mój kresowiec. — Ładna była panna, młoda panna, zgrabna panna, bogata, ale... ścierwo.
Otóż tak jest z Mitzi. Piękna była, rosła była, ale ścierwo. Może nieeleganckie określenie, ale rzecz doskonale obrazujące.
Sprzedałem ją. Nabył ją pan Romanowski i ponoś wielkie na niej święcił trjumfy, na 100 kilometrowych dystansach.
Dla ludzi obojętna, Mitzi, nienawidziła koni,