Strona:Jerzy Strzemię-Janowski - Karmazyny i żuliki.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkie nie godzi się na wymiar sprawiedliwości indywidualny i doraźny, ale zwierzęta są mądrzejsze. Pusek się nie mści, Pusek poprostu wymierza sprawiedliwość.
Nie godziłem się oczywiście na ową „tępą głowę“, ale na tezę mojej ex-żony tak, bo ostatecznie, cóż by powiedział taki pan sędzia w Poznaniu, gdybym był przyszedł od niego ze skargą Puseka na złośliwość psią czy ludzką?!? Zaś ale iberhaupt „wyćpił” by mnie za drzwi. Cóż więc pozostawało innego Pusekowi, jak karać doraźnie, wedle własnych kodeksów karnych?
Raz naprzykład przybył do mnie konno pewien poznaniak — mówiąc nawiasem endek, w olśniewających pryczezach. Stanął przed klatką Puseka rozmiarów szafy i dalejże droczyć, szturkać pejczem ect. Pusek zachowywał się z godnością, milczał. Wiedziałem, że to się źle skończy, ale milczałem także. Nie mieszałem się nigdy do interesów Puseka. Nagle — widzę, jak z szybkością błyskawicy, wycelował Pusek w miejsce, w którem, „oczko“ w siatce klatki puściło — schwycił za rajtuzy endeka, przez tenże otwór, i — piorunem odgryzł wciągnięty w ten sposób kawałek pryczezów, razem z podszewką i całem dessous, tak że zrozpaczonemu endekowi pozostał na kolanie pięknie wycięty pieniążek koloru nieprzyzwoicie „cielistego“.
Moja ex-żona twierdziła, że to jest dalekie echo średniowiecznego piętnowania zbrodniarzy (ona