Krąży wkoło mnie, wabi mnie i nęci,
Moja zaranna jutrzenka pamięci![1]
»Zaiste, miłość jest świętym pożarem,
Aniołów dobrem, Wszechmocnego darem,
Balsamem rajskim dla serc skazitelnych.
Pobożność duszę w niebiosa porywa,
Ale z miłością niebo w duszę wpływa!
Które wytrawia wszystkie myśli plamy.
Jest to promyczek wszechtwórczego słońca,
Korona duszę wokoło wieńcząca.
Wyznam, że moja miłość była inna;
Jam grzesznik, ojcze! — lecz ona niewinna.
Ach! ona była mą gwiazdą polarną![2]
Zgasła... Któż teraz oświeci noc czarną?
Ach! gdyby jeszcze weszła mi pogodnie,
Bo cóż dziwnego, że kto wraz postrada
I całe szczęście i wszystkie nadzieje,
Pokornie głowy pod wyrok nie składa,
Ale klnie losom i z bolu szaleje —
A zwiększa tylko winy i cierpienia?
Ach! serce chore na wewnętrzne rany
Nie dba na żaden cios zewnątrz zadany!
- ↑ w. 1103. zaranna jutrzenka — gwiazda poranna, ukazująca się przed wschodem słońca.
- ↑ w. 1117. gwiazdą polarną — W oryg.: Life’s unerring Light, niebłąkającem się (stałem) światłem życia. — Prawdopodobnie miał tu na myśli Byron płomień latarni morskiej, w przeciwstawieniu do błędnych ogników, wiodących na manowce, gdyż następny wiersz zaczyna się: that quenched — ono zgasło, — gwiazda polarna zaś zgasnąć nie może i nie »oświeca czarnej nocy«, jak to podaje przekład Mickiewicza.