Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy proces krystalizacji świadomości polskiej wymagał czasu, zwłaszcza że warunki, w których miał się dokonać, były bardzo ciężkie. Wiadomem było, iż w razie wybuchu wojny Austrja zawezwie pod broń cały kwiat ludności, poprostu wszystkich zdolnych do broni i do myślenia. To samo przez się już było nieszczęściem, ponieważ dezorganizowało społeczeństwo, które zaledwie zaczęło wytwarzać jakieś swoje kadry; rząd w jednej chwili brał społeczeństwo „za łeb“, mając wszelką możność zrobienia z niem, co tylko za dobre uzna. Każdy, kto znał cele i metody przewrotnej, przeciwnej naturze i bezwzględnej polityki austrjackiej, rozumiał aż nadto dobrze, że rząd, mając zupełną swobodę działania, przedewszystkiem nadużyje jej, obałamuci społeczeństwo, okłamie, wciągnie w jakąś przykrą i nieczystą intrygę, poprostu uwiedzie, naraziwszy je na straszne przykrości, nieszczęścia i cierpienia. Skoro ewentualnemu powołaniu pod broń całej męskiej ludności zapobiedz nie można było, zadanie polegałoby na tem, aby temu biednemu społeczeństwu oszczędzić przynajmniej tych zawodów i bolesnych cierpień, na które jego dobroduszna naiwność je narażała, broniąc go w ten sposób od nadmiernego wyczerpania nie tylko materjalnego lecz przedewszystkiem moralnego. Trzeba było podnieść i zbudzić heroiczny ton polski, drzemiący niewątpliwie na dnie jego duszy.
Co można było zrobić i czy można było cokolwiek zrobić w tym krótkim przeciągu czasu?
Do zrobienia było dużo. Należało w pierwszym rzędzie osłabić i o tyle o ile zneutralizować wpływy rządu, który oczywiście postara się o zalanie Galicji najrozmaitszemi kłamstwami. Trzeba było ludność usposobić sceptycznie do informacji wiedeńskich i enuncjacji władz politycznych, tak, aby społeczeństwo jak najmniej mogło iść na lep. Trzeba było okrzykiem przestrogi apelować do ludzi, aby kierowali się tylko własnym zdrowym rozumem, aby byli ostrożni w sądach, aby nie utożsamiali się z Austrją, pamiętając, że orzeł polski nie mieści się bez reszty w dwugłowym orle austrjackim, że interesy nasze nie zawsze są łączne a nawet nierozłączne z interesami Wiednia i Budapesztu.
To wszystko mogło było wypełnić program dziesięciu dzienników polskich przez dziesięć lat. Czy było możliwe do przeprowadzenia w przeciągu jednego miesiąca? Trudno na to odpowiedzieć. Kto wie?
Trudności były niemałe. Władze austrjackie nie z cierpiałyby, tuż przed wojną szerzenia niedowierzania i pesymizmu wśród lud-