Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ljon dziewcząt, oddział parobków na koniach z lancami w rękach, oddział chłopów w barankowych „papachach“ i znowu dziewczęta i baby, a cały ten tłum grał do słońca przeróżnemi barwami, wiśniową, czerwoną, płomienistą, malinową, błękitną i żółtą, połyskiwał wyszywkami koszul, zapinkami, koralikami, paciorkami — radosna orgja dziecinnych barw, radość zmysłowego upodobania w tonach jasnych i świetnych.
Muzyki grały, tysiące ludu płynęły ulicą, tłumy publiczności zebrały się na chodnikach. Stałem na Placu Akademickim. Niedaleko mnie, na cokole pomnika Fredry, ulokowało się kilku młodych ludzi, którzy zachrypłemi ze zmęczenia głosami wykrzykiwali nieustannie — „Sławno! Sławno!“ — Nikt im w tem nie przeszkadzał. Zresztą cisza była taka, że wyraźnie słychać było kroki defilujących tłumów. Milczeli widzowie, milczały maszerujące oddziały.
Gdzież tu był „Sokół“? Przebrani za kozaków prowodyrzy prowadzili tysiące świątecznie ubranego ludu. Tych samych ludzi widywano podczas precesji w dniu św. Jordana, tylko że wtedy nie zwożono ich z dalekich stron. Czy to miał być pokaz jakiejś kultury wychowania fizycznego, czy udowodnienia, że Lwów nie jest polskiem miastem? Jeśli szło o to, to przy dzisiejszej łatwości komunikacji w tenże sam sposób za pomocą kilkuset tysięcy koron możnaby udowodnić, że Sztokholm jest miastem hiszpańskiem. Lwów przecie wiedział, co ma o tem myśleć. Komuż to miało zaimponować? Do czego służyć? Jaki to wszystko miało cel?
— Nastrój chcą robić przed wyborami! — rzekł ktoś.
Niewątpliwie. Był to „trick” wyborczy, który miał podnieść przywódców „ukraińskich“ w oczach rządu. Ale z drugiej strony wcale nie mylili się ci, którzy twierdzili, iż to właśnie rząd popierał tę manifestację, chcąc za jej pomocą pokazać siłę i rozwój ruchu ukraińskiego, który, jak płomień, miał ogarnąć i rzucić w objęcia Austrji całą Ukrainę. Korespondenci wiedeńscy z aparatami fotograficznemi rozstawieni byli po wszystkich ulicach.
„Cui bono“ było to wszystko? My wiedzieliśmy, co o tem myśleć, przywódcy Ukraińców również... Szachowano nas, szachowano równocześnie Rosję, wobec której Austrja występowała jako oswobodzicielka Ukrainy.
Dziwne miałem wrażenie, patrząc na te „papachy“, „kazakiny“ i szerokie szarawary na twarze nieraz mongolskiego typu, o śniado żółtej cerze, ze skośnemi oczami i sinemi, obrzękłemi wargami. I naraz zrozumiałem. Te stroje, tradycje siczowe, kozackie tytuły ata-