Przejdź do zawartości

Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gawędziliśmy znowu jakiś czas.
Wtem, jakby nie mogąc się powstrzymać towarzysz mój otworzył niską szafkę, nabitą starannie związanemi, grubemi fascykułami aktów, na które patrzył przez chwilę w zamyśleniu.
— Wiesz, co to jest? — rzekł do mnie z ironicznym uśmiechem.
— Nie.
— To są akta, odnoszące się do bardzo dawnych spraw. Są tam sprawy z przed trzydziestu lat... Śmiej się ze mnie lub nie śmiej, ale powiem ci szczerze: Wiesz, czego mi żal? Że tych aktów nie będę mógł już wyrobić...
Takie było pożegnalne westchnienie austrjackiego urzędnika w chwili, gdy nad miastem krążyły aeroplany, wojska ciekły ulicami, władze zmykały a huk armat wstrząsał powietrzem. W takiej chwili on myśli z żalem o niezałatwionych sprawach ludzi, którzy już dawno leżą pod darnią.
Opowiadałem tę anegdotę pewnemu znajomemu, również austrjackiemu urzędnikowi. Ale delikatna jej „pointa“ ześlizgnęła się po tym mózgu.
— Cóż dziwnego! — odpowiedział mi. — Mogły to być bardzo zajmujące sprawy!
Nie zostałem zrozumiany.
Niewątpliwie, bardzo dużo jest zajmujących spraw na świecie.
Z tego westchnienia mego towarzysza wynikało jednak, iż on — nie będzie mógł już „wyrobić tych aktów“, czyli, że nie wszystko jest dobrze...
Tejsamej nocy wyjechał wraz z innemi władzami.
Czy zobaczymy się kiedy?
Chciałbym bardzo. Będzie o czem gawędzić przy kieliszku wina, będzie co wspominać i — da Bóg! — będzie czem się cieszyć.



ŻYDZI.

Obok nas, ale nie wraz z nami, lecz oddzielnie, po swojemu przeżywali tę historję żydzi. Stosunki między społeczeństwem polskiem a żydowskiem w Galicji jeszcze przed wojną ułożyły się tak, że o jakiemś współżyciu mówić było już trudno. Żydzi występowali przeciw nam jako otwarci nasi wrogowie a sprzymierzeńcy i podpory rządu austrjackiego, który im też na wszystko pozwalał.
Nie urządzam przeciw żydom krucjaty i o ich nieszlachetnym sposobie postępowania rozpisywać się szeroko nie będę, aczkolwiek nie widzę przyczyny, dla której miałbym osłaniać milczeniem to, co