Strona:Jerzy Bandrowski - Wściekłe psy.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zowego, znowu kolanem oparła się na haku wbitym w ścianę, chwyciła się ręką krawędzi okienka, wsunęła głowę...
Okienko było za małe.
Młoda kobieta nie straciła jednak ani zimnej krwi, ani wiary w siebie. Spokojnie, powoli, kurcząc się w sobie, jak wąż przeciskała się przez mały otwór w murze, nie zważając na ból, ani na to, że suknia jej się drze. Nogi się jej plątały w spódnicy — zsunęła ją z siebie i rzuciła na ziemię.
Napróżno.
Przecisnąć się przez ten mały otwór było fizycznem niepodobieństwem.
Wówczas Agnes zsunęła się na ziemię i zaczęła się znowu rozglądać.
Gdyby dłuto, młotek, siekierka, nóż, coś twardego!
A naraz zauważyła, że wanna się kiwa.
Pewnie złamana noga.
Schyliła się, zaczęła szukać.
Po chwili wyciągnęła z pod wanny ostrokanciastą bryłę metalu. Było to narzędzie niewygodne, lecz przecie mogło się przydać.
Teraz Agnes zrobiła ze swej spódnicy pętlę i zawiesiła ją na haku w ścianie tak, że mogła przełożyć przez nią lewą nogę. Wisiała na tej pętlicy, opierając się prawą nogą o kran pieca.
Już podniosła kawał cyny, aby uderzyć o mur, gdy naraz przypomniało się jej, iż w pokoju może spać Popiołka. Trzeba zejść nadół, znowu windować się ostrożnie nagórę ze świecą w ręku.
Były to trudności niemałe, ale ta walka młodą kobietę rozgrzała. Nie burzyła się już przeciw swemu