Strona:Jerzy Żuławski - Ijola.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kny i wzniosły zaiste sposób. — Ale to nie grzech, jeśli się rozraduje wdzięczne serce w tobie, żeś obraz doskonały Najświętszej Panienki na bożą chwałę uczynił! — A pomyśl tylko, jakie szczęście Bóg dać ci raczył! — Jutro...

ARNO.

Mój ojcze, czy jutro... już — koniecznie...?

O. HILGIER.

Nie pilnoż ci onej chwili doczekać, kiedy ta postać Marji, dłońmi twemi wyrzezana, święconą wodą obmyta i do dostojeństwa świętego wizerunku podniesiona — w jarzących świec otęczy, w kadzideł obłokach oczom ludu się ukaże i oczy ludu i ludu serca ku górze, ku górze podniesie!

ARNO po chwili walki wewnętrznej:

Byłem taki szczęśliwy, rzeźbiąc te postać Najświętszej Dziewicy, — szczęśliwy, jak nigdy, nigdy! Pokochałem ją, — życie moje całe, całe umiłowanie jest tutaj... — Urywa.

O. HILGIER.

To dobrze, żeś Marji oddał swoje serce...