Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

klucze od dozorcy. Chłopcy obejrzeli szopy, pokręcili się trochę po całym terenie.
— No, to pójdziemy! — Wolno wracali do domu. Oczy im się lepiły od snu.
Gdy Hubert wyciągał obolałe nogi pod kołdrą i wreszcie czuł odpływające zmęczenie, uśmiechnął się i powiedział: — Aha! A kto miał rację! — Ostatni wyraz ledwo wyszedł mu przez usta.
Senność ogromna go zmorzyła i zasnął w tym czasie, gdy i reszta jego towarzyszy z przyjemnością zapadła w błogi sen.
Już zaczynało widnieć. Pierwsze koguty piały rozgłośnie w sąsiednich podwórzach.