Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tego, że jest dobrym harcerzem, więc po pewnym czasie powiedział sobie, że musi być konsekwentny. Ale konsekwentność może być różna. Więc zamyślił podać się do dymisji, zwolnić z Zethapu i… właśnie to najgorsze: wydało mu się, że wszystko w porządku. Tymczasem nawaliło się na niego masę pokus. Ano, koledzy — pierwsi. Potem panna go też kusiła. No, i zaczął złoty żywot. Ale już po pierwszych dniach poczuł, że to nie to. Nie mógł oduczyć się myślenia o sprawach harcerskich, o drużynie. Z drugiej strony nie wiedział, co ma z sobą począć. Chłopakowi na gębę wyskoczył paskudny, cyniczny grymas. Aż kiedyś, w kilka dni potem dowiedział się Hubert o sprawie Władka. Zdybał go w ogrodzie, gdy siedział zgorzkniały, ćmiąc papierosa za papierosem. Wziął Władka za rękę i zaprowadził do siebie do domu. Chłopak najpierw się stawiał, udawał, że mu dobrze jest w tem nowem życiu. Ale Hubert coś mu tam powiedział, bo chłopak przestał się stawiać i w wybuchu szczerości opowiedział wszystko. Trochę zatknęło Huberta, ale nie stracił fasonu. Dobitnie wyraził swój pogląd na to wszystko. Skrzyczał chłopaka, że nie umie się wybabrać z całej tej sprawy, no, i skończyło się tem, że Hubert zawarł z Władkiem umowę.
— Jaką? zapytał zaciekawiony Konrad.