Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wycieczkę, rzędem gdy ciocia Mania przyprowadzi wam gęsiego swe cnotki…
— A ty byś chciał jak?
Władek błysnął białemi zębami. — Przyjdź jutro na lód, to zobaczysz jak…
— A! miejscowy donjuan! Zdobywca serc…
— Żebyś wiedział — dziewczynę się zdobywa, nie dostaje w prezencie od cnotliwego Hubcia i cioci Mani. Nie udawaj zgorszonego! sam dobrze znasz smak polowania i tę satysfakcję…
— Co ty możesz wiedzieć o satysfakcji!? — rzucił ostro Hubert — czy ty znasz szczęście, gdy nagle z pięknej laleczki błyśnie ci pełny, głęboki człowiek?
Władek wydął wargi. Demonstracyjnie obejrzał się za jedną z przechodzących panien.
— Ty jeszcze jesteś w tym okresie — szukał Hubert właściwego określenia — kiedy człek się kocha dla ambicji, żeby pokazać przed innymi na jaką dziewczynę go stać, albo żeby siebie samego o tem przekonać.
Władek odprysnął urażony. Jego stać na wspaniałą dziewczynę. Hubert goni za nim wzrokiem i widzi: jest źle, chłop wdepnął z kretesem. Rozkoszniusia panna Basia wodzi go za nos i co sił usiłuje odrobić swe, uzyskane walkowerem przy przy-