Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jak się to skończyło?
— To było wspaniałe!
— Była zła?
— Co mówiła?
— Poddałyśmy sprawę pod arbitraż i rozstrzygnęłyśmy ją na podstawie kompromisu — odpowiedziała Inka z pełnym godności spokojem. — Od dziś będziemy miały zadane tylko siedemdziesiąt wierszy dziennie. Ogłasza się strajk Wergilego za skończony.
Skupiły się dokoła niej w zbitą gromadkę, ciekawe szczegółów, i odprowadziły ją tak aż do drzwi jadalni. Biła od niej pewna wzniosłość; Inka miała minę kogoś, kto sam wzbił się na wyżyny. Nie była jeszcze usposobiona do poufalenia się z przeciętnemi zjadaczami chleba.
Szkoła zasiadła do wypracowań wieczornych, a Inka do obiadu. Dziewczęta widziały ją po drugiej stronie podwórza przez otwarte okno, jak siedziała uroczyście na pierwszem miejscu przy długim stole. Osaki z jednej strony podawał jej poziomki, a z drugiej strony Małgosia lukrowane ciasteczka. Nagroda za męczeństwo w wypadku Inki, była, co się nazywa, namacalna.