Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Klasa zostaje rozpuszczona. Inka zostanie w klasie, dopóki nie przetłumaczy bez błędu ostatnich dwudziestu wierszy. Wypytam ją po obiedzie.
Dziewczęta wstały i zbitą gromadką wysypały się do hallu, podczas gdy Inka zawróciła do pustej klasy. W progu stanęła i rzuciła przez ramię jedno jedyne pogardliwe słowo:
— Tchórze!
Gong, wzywający na obiad, zadzwonił i Inka, siedząca w swej ławce w pustej sali szkolnej, słyszała, jak dziewczęta, śmiejąc się i rozmawiając, zbiegają nadół do jadalni po schodach obitych blachą. Była bardzo zmęczona i bardzo głodna. Od śniadania miała pięć godzin lekcyj z jedną szklanką mleka o jedenastej godzinie. Nawet schlebiające uczucie, że jest prześladowana, niezupełnie uwalniało od męczarni głodu. Obojętnie zaczęła się uczyć lekcji historji Francji na jutro. Było tam drugie męczeństwo. Ludwik IX. złożył swe kości na równinach pod Antjochją. Sprawa była wprawdzie trochę inna, ale zasada ta sama. Jeśli nie dadzą jej jeść póki się nie nauczy tych łacińskich wierszy — bardzo dobrze — pozostawi swe kości, bielejące w sali szkolnej Zakładu św. Urszuli.