Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Muszę! — łkała Renia. — Jeśli nie zacznę, nigdy nie skończę. Nic z tego wszystkiego nie rozumiem. Nie mogę się nauczyć napamięć osiemdziesięciu wierszy przez dwie godziny. Miss Lord wyrywa mnie zawsze na końcu, bo wie, że końca nigdy nie umiem.
— Czemuż nie zaczynasz od końca? — poddała jej zawsze praktyczna Inka.
— Ależ to byłoby nieładnie, a ja nie mogę się nauczyć tak prędko jak inne. Pracuję przeszło dwie godziny dziennie i nic nie pomaga. Wiem, że nie przejdę.
— Osiemdziesiąt wierszy to sporo! — przyznała Inka.
— Dla was to nic, bo wy znacie słówka, ale —
— Ja wczoraj kułam też przeszło dwie godziny — rzekła Zuzia — i także nie mogłam się nauczyć. Musiałam mieć trochę czasu na geometrję.
Ja poprostu nie mogą się nauczyć! — jęknęła Renia. — A ona myśli, że ja jestem głupia, dlatego, że nie mogę dorównać Ince.
Wpadła Ludka Wilder.
— Co się stało? — zapytała na widok twarzy Reni, mokrej od łez. — Wypłacz się w poduszkę, dziecinko, nie niszcz sobie sukni.
Wytłumaczono jej sprawę łaciny.