Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tańczyła dokoła nauczycielki, szeleszcząc szkarłatnemi spódniczkami i nadstawiała brudną rączkę.
— Piękna przyszłość! — dodała Ludka z przekonywującym brzękiem tamburyna. — Wysoki, młody brunet.
— Wy bezwstydne, małe czarownice! — wykrzyknęła Miss Jellings, biorąc je za plecy i obracając je tak, aby się im móc przyjrzeć. — Coście zrobiły ze swemi buziami!
— Umyłyśmy je czarną kawą.
Miss Jellings potrząsnęła głową i zaśmiała się.
— Kompromitujecie całą szkolę — rzekła. — Nie pokazujcież się posterunkowym, bo was jeszcze zaaresztują za włóczęgostwo!
— Inko! Ludko! Chodźcie prędko! Karawan już czeka.
Zuzia pojawiła się w sieni, z zapałem potrząsając swym rusztem. Nie mogąc znaleźć żadnego kostjumu, w ostatniej chwili bluźnierczo przebrała się za św. Laurencję, to jest udrapowała na sobie prześcieradło i wzięła pod pachę kociołek kuchenny.
— Idziemy! Powiedzcie mu, żeby zaczekał!
— Płaszczów nie bierzecie? — krzyknęła za niemi Ludka.