Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wina! — dodała z żałosnem drgnieniem usteczek. — A na dlugi dzień Mińcię zastrzelono.
Na to wspomnienie Inka opuściła głowę na lalkę, trzymaną w objęciach. Wuj Bob natychmiast pospieszył jej z pociechą.
— Nie płacz, Inko! Może być, dostaniesz nową kozę.
Potrząsnęła głową, udając łkanie.
— Nie, ja nie chcę. Tu nie wolno kóz trzymać! A ja tak kochałam Mińcię! Ja jestem bez niej tak stlasznie samotna!
— Dajże spokój, Inko! Jesteś już za dużą dziewczynką, żeby płakać — wuj Bob głaskał ją po głowie. — Chciałabyś pójść ze mną którego dnia w przyszłym tygodniu do cyrku i zobaczyć dzikie zwierzęta?
Inka ożywiła się.
— A będą tam słonie? — zapytała.
— Nawet kilka! — obiecał. — I lwy i tygrysy i wielbłądy!
— To ślicznie! — klasnęła w ręce i uśmiechnęła się przez łzy. — Pójdę z przyjemnością. Baldzo ci dziękuję, wuju Bobby, baldzo!
Pół godziny później Inka połączyła się ze swemi przyjaciółkami w Rajskiej Alei. Wykonała kilka kroków tańca marynarskiego z lalką jako