Strona:Jawy przez J. Krajoskiego.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
16

Sam widziałem, pewno z bliska,
Mych braci z hańbą na czole;
Lecz przemilczę ich nazwiska,
I Polskiéj karty nie zmażę:
Niechaj podłych piekło karze,
Niech ich Moskal sam osławi,
Niech im drugi pomnik stawi.

Dalėj znów, wybladłe lice,
Rozpustników poznasz z twarzy,
Z różnych krain — lwy i lwice,
To Czerkiesi, to Tatarzy,
Kto się zdarzy, jak się zdarzy,
Byle był hrabiowskiéj rasy,
Lub miał czyn wysokiéj klassy.

Skoro struny tan zabrzmiały,
Każdy tańczy choć się zżyma,
I uważnie z klassą trzyma;
Co już najmniéj z Generały,
Niższych czynów w salach niema.